Krótki wypad. Cóż, te 10 km to nie te same 10, co chociażby jesienią, a ta maksymalna 25 to też nie ta sama.
Fajnie się jechało. Wąska ścieżynka wygnieciona przez ludzi na biegówkach, pieszych i pewnie rowerzystów wymuszała stałą gotowość. Niemniej ubita świetnie, tyle, że bardzo nierówna. Gdy jechałem w pierwszą stronę, biegnąca równolegle asfaltówka nie kusiła mnie ani trochę, ale część drogi powrotnej zrobiłem nią właśnie, bo napęd zaczął znów szaleć (łańcuch przeskakiwał).
Czy (poza zużyciem tylnego wózka) - wpływa na to bardziej obecność śniegu, czy może niska temperatura - nie wiem (może ktoś mnie oświeci w komentarzach). Dodam, że o napęd dbam bardzo. Czyszczę go i smaruję bardzo dokładnie po każdym wyjeździe. Wiosną na pewno wymienię wózek tylnej przerzutki, ale teraz chyba po prostu się nie opłaca (i tak zarżnąłbym go przez zimę).